Skip to content

Jak bronić się przed Nocnym Królem, nie zabijając logiki — część 1

Zgodnie z obietnicą z pierwszego posta przychodzimy teraz do znacznie ciekawszej sprawy niż wytykanie HBO braku konsultanta wojskowego. Spróbuję w nim zaplanować efektywną obronę przed armią umarłych.

Analiza SWOT armii umarłych

Pierwszą rzeczą, od jakiej musiałby zacząć dowodzący obroną Północnego Westeros, jest analiza mocnych i słabych stron przeciwnika. Rzecz tym bardziej ważna, że w tym przypadku mamy do czynienia z nietypowym, mający szereg unikalnych cech, przeciwnikiem. W związku z tym, rozwiązania taktyczne dobre przeciwko armii składającej się z ludzi, użyte przeciw zombie mogą być wręcz szkodliwe.

Po pierwsze, armia złożona z zombie nie potrzebuje żywności, a w związku z tym nie da się użyć broni, która w historii pokonała wiele armii, czyli głodu. Nie ma taborów (przewoźnych „magazynów” dla jednostek wojskowych) które można by niszczyć ani linii zapatrzenia, które można zablokować.

Umarłym nie grozi upadek morale, wojna podjazdowa w polskim stylu, z szybkimi wypadami, obliczonymi na zadawanie niewielkich, ale stale powtarzających się strat, rujnujących morale szeregowego żołnierza tutaj nie da podobnych efektów. Nie mające uczuć zombie ani nie popadną w depresję, ani nie grozi im demoralizacja.

W związku z brakiem uczuć armia zombie jest też znacznie groźniejsza w ofensywie, w czasie szturmu, rosnące straty atakujących nie spowodują panicznego odwrotu, a przedłużające się oblężenie nie spowoduje u nich rozprężenia, chorób itp.

Ponowne zajęcie terenów, które upiorna armia już minęła, nie zablokuje posiłków. Nowego „rekruta” Nocny Król pozyskuje wybijając a następnie wskrzeszając ludzi, którzy staną na jego drodze. Istne perpetuum mobile i marzenia każdego generała.

Co gorsza, umarli mają też przewagę mobilności, nawet jeśli założymy, że przez swój stan fizyczny maszerują z niższą prędkością niż ludzka piechota, to mogą robić to 24 h na dobę, 7 dni w tygodniu. Ludzie i zwierzęta muszą odpoczywać.

Niemniej oglądając uważnie serial, da się zauważyć także wady naszego przeciwnika. Nocny Król nie bawi się w subtelności, nie stosuje wymyślnych ataków skrzydłowych, nie organizuje zasadzek, nie przejmuje się zwiadem. Jego armia maszeruje nieuporządkowaną masą, niczym powódź zalewając najechany teren a atakuje najprymitywniejszą metodą ataku czołowego. Jeśli taka armia nie będzie miała wystarczającej przestrzeni do marszu, zbije się w grupy i będzie musiała zwolnić. Każdy, kto mieszka w większym mieście wie, że na korki nie ma mocnych.

Doskonałą bronią przeciwko umarłym jest ogień, który jak wielokrotnie widzieliśmy, jest jedną z niewielu rzeczy, który wywiera na nich jakiekolwiek wrażenie. Fizyczna „budowa” zombie powoduje, że są podatni na podpalenie, a ogień szybko je niszczy.

Kolejnym minusem upiornej armii, najważniejszym z perspektywy naszych szans na zwycięstwo, wydaje się zależność zombie od ożywiających ich Białych Wędrowców. Jon Snow osobiście zabił dwu niebieskookich, w czasie rzezi w Hardhome nie wywołało to żadnej reakcji, ale już w bitwie za murem po śmierci kolejnego, rozpadli się wszyscy walczący razem z nim ożywieńcy. Można z tego wywnioskować, że zabicie każdego Wędrowca powinno pociągnąć za sobą śmierć ożywionych przez niego zombie oraz dać nadzieję na to, że zabicie Nocnego Króla unicestwi całą armię. Bohaterowie serialu na tej drugiej przesłance oparli, ale w całkowicie irracjonalny sposób, cały swój plan.

Co powie mapa?

Kolejnym etapem planowania jest analiza teatru naszej wojny, do czego potrzebujemy dobrej mapy. Jest z tym spory problem, ponieważ mapy z obecnego sezonu nie zgadzają się w bardzo wielu, ważnych ze strategicznego punktu widzenia, szczegółach z tymi z poprzednich lat. W związku z tym, zamiast skorzystać z ogromnej i bezmyślnie zaprojektowanej mapy zamówionej przez Cersei, skorzystam z fantastycznej mapy przygotowanej przez fanów, którzy stworzyli ją na podstawie opisów książkowych, analizy grafik otwierających serial i ujęć filmowych. W wersji interaktywnej możecie ją obejrzeć pod tym adresem: http://quartermaester.info

Analiza warunków terenowych Północnego Westeros pozwala wyciągnąć prosty wniosek, przy tak dużej przewadze liczebnej Nocnego Króla, Winterfell nie powinno być w ogóle bronione.

Ktoś mógłby powiedzieć, że nasi bohaterowie liczyli przecież na solidne posiłki z Królewskiej Przystani, tyle, że gdyby Cersei dotrzymała słowa, jej wojska i tak nie miały szans dotrzeć pod Winterfell przed armią umarłych.

Lądem miałyby do siedziby Starków 2,5-krotnie dłuższą drogę niż wojska Nocnego Króla, droga morska to już ponad 3-krotna odległość po wodzie plus odcinek lądowy z White Harbour do Winterfell. A przecież sam załadunek i wyładunek dużej armii to spora operacja logistyczna, także pochłaniająca cenny czas. A przypomnę, armia umarłych maszeruje bez postojów na odpoczynek.

Podsumowując, wesoło nie jest, ale alternatywy i tak nie mamy. Wstępny plan obrony powinien uwzględniać armię Lannisterów, dopiero przyjazd Jaimiego odarł naszych bohaterów ze złudzeń na temat tego sojuszu. Żeby posiłki mogły zmienić układ sił na Północy, trzeba w jakiś sposób doprowadzić do współdziałania obu armii, a to jak już udowodniliśmy, łatwe nie będzie.

Kliknij, aby powiększyć.

Teoretycznie najprostszym rozwiązaniem byłoby cofnięcie wojsk z Północy do Przesmyku, najwęższego miejsca na kontynencie, wypełnionego bagnami i trzęsawiskami z niewielką ilością dróg. Połączone armie miałyby tam świetne warunki do długotrwałej i głębokiej obrony. Bagno to bagno, zombie też będą miały tam bardzo poważne, czysto fizyczne problemy. Niestety jest pewien haczyk, żeby to miało sens, trzeba wcześniej ewakuować całą populację Północnego Westeros. W przeciwnym wypadku Nocny Król wybije bezbronną ludność cywilną i włączy ją do swojej armii. Taka operacja zdecydowanie przerasta możliwości naszych aliantów, a pozostawienie ludności na pastwę losu byłoby dla rycerstwa Północy, nie do przyjęcia.

Pozostaje więc druga, trudniejsza droga, czyli wykorzystać do maksimum warunki terenowe Północy, aby unikając walnej bitwy i nadmiernych strat, jak najmocniej opóźnić pochód przeciwnika. I tutaj tereny na północ od Winterfell, pozwalają patrzeć z nadzieją na skuteczną realizację takich planów. Zresztą sami spójrzcie.

Idąc od zachodniego wybrzeża mamy wysokie góry, które raczej nie będą pierwszym wyborem Nocnego Króla na marszrutę jego armii. Następnie mamy długą i zalesioną dolinę, którą biegnie Królewski Trakt, a której szerokość ogranicza Długie Jezioro. Dalej na wschód mamy górzyste i trudniejsze do przebycia Lonely Hills, na których wschodnim końcu trafiamy na dolny bieg rzeki Last River. Jak łatwo się domyślić, niekombinująca taktycznie armia umarłych najpewniej wybierze wędrówkę wzdłuż traktu.

Strategia

I właśnie na północną rubież lasu powinno się przerzucić większość wojsk złożonych z, obeznanych z tymi terenami, mieszkańców Północy wzmocnionych Wolnymi Ludźmi. Nieskalani powinni, wykorzystując swoje inżynieryjne umiejętności, przygotowywać kolejne linie obrony w głębi doliny, pełniąc jednocześnie funkcję odwodu strategicznego. Biorąc pod uwagę bliskość gór, sama dolina także powinna być bogata w przeszkody terenowe, takie jak strome dolinki, uskoki itp. Każde z takich miejsc, po odpowiednim przygotowaniu, może pomóc w spowolnieniu czy stłoczeniu armii przeciwnika (np. w celu przygotowania zasadzki).

Kolejnym ważnym elementem naszej układanki jest doświadczona w działaniach na terenie wroga, Czarna Straż. Ci doświadczeni żołnierze, wzmocnieni najlepszymi z Wolnych Ludzi powinni działać na tyłach i skupić się na próbach zabijania kolejnych Wędrowców. Jak wiemy po Hardhome, mniejsze oddziały zombie, pod wodzą pojedynczego Innego były wysyłane do zniszczenia jakiegoś konkretnego punktu oporu, więc taka okazja mogłaby się trafić. Można byłoby też spróbować przy pomocy podjazdó, taką „karną” eskapadę sprowokować.

Kliknij, aby powiększyć.

Obu pasma górskie powinno się patrolować lokalnymi grupkami zwiadowców, którzy w razie potrzeby mogłyby niszczyć lub blokować jakieś zawieruszone mniejsze grupy umarlaków czy odpowiednio wcześnie zaalarmować o ruchu większych jednostek wroga. Kto wie, może w obliczu spowolnienia tempa marszu w dolinie, Nocny Król objawiłby jakąś podstawową wiedzę taktyczną i zastosował atak skrzydłowy, warto być na takie coś przygotowanym.

Za główną strefą obrony, teren powinien być dozorowany przez kawalerię Dothraków, z których część powinna operować przed Winterfell, a część pomiędzy Lonely Hills a ujściem Last River. Ich zadanie byłoby likwidować ewentualne oddziały zombie, które przedarłyby się przez pozycje obronne lub góry.

Bardzo ważnym elementem jest też wykorzystanie do zadań zwiadowczych Brana. Przecież to prawdziwa informacyjna wunderwaffe, która może wcielać się we wszelakie ptactwo i raportować o ruchach przeciwnika bez straty czasu. To zupełnie niezrozumiałe, że osobę o takich umiejętnościach scenarzyści ograniczyli do roli melancholijnej i samobieżnej Wikipedii Westeros. Jego umiejętności są idealne dla wspomożenia Czarnej Straży w namierzaniu Wędrowców, pomocy zwiadowcom na nieobsadzonych wojskiem kierunkach czy zbierania na bieżąco informacji gdzie przebywa Nocny Król z Viserionem.

Taktyka walki

Zasady efektywnej walki muszą uwzględnić fakt, że straty naszych wojsk, są jednocześnie posiłkami armii Nocnego Króla. Trzeba więc założyć, że celem nadrzędnym będzie spowalnianie przeciwnika przy jednoczesnym minimalizowaniu strat własnych. To powoduje, że pierwsze niepokojące dowódców znaki, takie jak przekroczenie pewnego poziomu strat, pokonanie jakiejś krytycznej przeszkody powinno być sygnałem do kontrolowanego odwrotu. Oddziały powinny podpalać pozycje obronne i pod osłoną ognia wycofać się za kolejną umocnioną linię, na której będą czekać świeże oddziały. Wycofane wojska po uporządkowaniu, będą mogły być uzupełnione i użyte do obsadzenia kolejnych linii przygotowywanych w głębi doliny.

Gdzie się da, przy pomocy naturalnych i sztucznych przeszkód korkować przeciwnika, na przykład zostawiając wolne przejścia prowadzące do stromo opadających wąwozów itp. i niszczyć takie stłoczone grupy przy pomocy ognia. Ostatecznie mamy do dyspozycji dwa smoki. Poza tym, obrońcy powinni wykorzystać Dziki Ogień, o którym najwyraźniej zapomniał tak Tyrion, który z powodzeniem użył go przeciw flocie Stannisa nad Czarnym Nurtem, jak i Ser Davos, który padł tam jego ofiarą. Przypuszczam, że kilku alchemików, byłoby w stanie rozkręcić produkcję tego specyfiku na północy, zwłaszcza że od momentu pojawienia się smoków, proces ich wytwarzanie był ponoć łatwiejszy i bezpieczniejszy. Smoczy i dziki ogień powinny być wystarczającą siłą, aby wywołać pożary nawet w zimowych warunkach.

W ten sposób, korzystając z dużej głębokości strefy obronnej, szybki pochód Nocnego Króla powinien zamienić się w powolne brnięcie od przeszkody do przeszkody. Można tu przytoczyć przykład podobnej taktyki zastosowanej przez Niemców w bitwie o las Hurtgen, gdzie dużo słabsze siły niemieckie zadały Amerykanom przerażająco wysokie straty. Wszystko dzięki umiejętnemu wykorzystaniu warunków terenowych.

Las się kiedyś skończy

Nie da się ukryć, że nawet odnosząc spore sukcesy, ciężko będzie utrzymywać się w tym lesie w nieskończoność. Konsekwentnie stosowana taktyka odskakiwania w tył, musi spowodować, że w końcu dotrzemy na jego południową krawędź. Plan dalszej obrony może przydać się zresztą wcześniej. Jaimi przywiezie w końcu informację o tym, że z południowych posiłków nic nie będzie i trzeba będzie zdecydować co dalej. Samo opóźnianie do niczego już się nie przyda. O tym, czy kontynuować walkę w dolinie powinien zdecydować poziom dotychczasowych strat własnych. Jeśli taktyka się sprawdzi i wojska będą w dobrym stanie, to walkę należy kontynuować a do kolejnego rejony obrony wycofać się dopiero po dotarciu do rubieży lasu (oczywiście przy pomocy pożarów zapewnić sobie czas na odskok).

O tym, gdzie ustawiłbym kolejny rejon obrony, napiszę w kolejnym poście, ten już i tak jest całkiem słusznej długości. Jak już wcześniej wspomniałem, nie będzie to, położone na otwartym terenie, Winterfell (swoją drogą, ktoś mi powie, dlaczego jest pozbawione choćby suchej fosy??). Owszem, dałoby się poprowadzić walną bitwę pod jego murami mądrzej, niż zrobiono to w serialu, np. pogłębiając obronę, budując na przedpolu przeszkody, sensownie używając smoków…. ale przy tak dużej przewadze i tak w końcu trzeba byłoby się uciec do pomysłu, gdzie przeszkolona w kilka miesięcy nastolatka zabija bez problemu najgroźniejszą postać serialu, otoczoną dodatkowo przez swoich najlepszych podkomendnych 🙂 Tak, Winterfell zdecydowanie oddam bez walki.

Nocny Król atakuje całym frontem

Ktoś z Was może zapytać, co będzie, jeśli nasze przewidywania zawiodą a Nocny Król podzieli swoje wojska i zaatakuje całą szerokością frontu? Wbrew pozorom to otworzy przed nami nowe, ofensywne możliwości. Każdy z wymienionych rejonów: dolina, góry, ujście rzeki, ma inne przeszkody terenowe, co wymusza różną prędkość marszową. Każda alternatywna droga, jest dłuższa od tej wiodącej wzdłuż Królewskiego Traktu. To powoduje, że nie musimy dzielić naszych sił na kawałki, tylko korzystając z rozczłonkowania oddziałów Nocnego Króla, pobić każdą, wyraźmie mniejszą, grupę w osobnych bitwach.

Zacząć w dolinie, gdzie ich wojska mogą posuwać się z największą prędkością i pozwolić tej części wojska umarłych wejść bez walki znacznie głębiej (żeby odległość od grup brnących przez góry była jak największa). Na pozostałych, znacznie prostszych do obrony, terenach stosować działania opóźniające.

W dolinie, zamiast taktyki odskakiwania, przejść do ofensywy, oczywiście wykorzystując wszystkie wymienione wcześniej metody i zniszczyć tę część wojsk. Następnie, korzystając z danych od Brana i zwiadowców, przerzucać główne siły na kolejne odseparowane fragmenty armii Nocnego Króla, pamiętając, że najefektywniejszą bronią jest likwidacja Białych Wędrowców którzy w takim przypadku też będą podzieleni, w związku z czym łatwiejsi do „upolowania”.

Tyle na dziś, kolejna część już niedługo. W niej poznacie ostateczną linię obrony oraz opiszę, jak zaproponowane przeze mnie zmiany, mogłyby pozytywnie wpłynąć na dramaturgię i strukturę całego ósmego sezonu.

Jeśli nie chcesz przegapić kolejnej części, możesz zasubskrybować stronę używając przycisku w jej prawym dolnym rogu lub polubić mój profil na facebooku lub twitterze.

P.S. Czwarty odcinek potwierdza, że wojna w pełnym słońcu, która właśnie nadchodzi, może być rozwiązana w jeszcze bardziej idiotyczny sposób niż bitwa o Winterfell. Głupoty będą po prostu lepiej widoczne. Kolejny bardzo zły odcinek.

Kategorie:KulturaSerial i FilmStrategia i taktyka

Be First to Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *